Nowy model legendarnego muscle / pony car’a to przede wszystkim nowy, bardziej „sportowy” – jak twierdzi Ford – design nadwozia, modernistyczne wnętrze a także sprawdzone silniki Ecoboost oraz V8 Coyote. Będą też edycje torowe.
Patrząc na auto z zewnątrz trudno mówić o rewolucji. Mustang siódmej generacji zyskał ostrzejsze krawędzie, nowe diodowe reflektory Tri-bar, sporo większy grill (największy w wersji GT), poszerzone nadkola… Ma też przeprojektowane zderzaki z powiększonymi wlotami powietrza, większe otwory wentylujące maski czy spliter. Z tyłu pojawiły się nowe mniejsze lampy.
Sporo zmian zaszło za to we wnętrzu. Pojawił się nowy, w pełni wirtualny kokpit ”inspirowany myśliwcami”. Wzorem np. Mercedesa, składa się on dwóch w pełni konfigurowalnych, zakrzywionych wyświetlaczy o przekątnych 12.4 i 13.2 cala.
Ekran zegarów pracuje na znanym z… gier komputerowych silniku Unreal Engine 3D. Wyświetlanie parametrów pracy samochodu ma następować w czasie rzeczywistym, bez zbędnych opóźnień. Multimedia zaś to najnowsza odsłona systemu SYNC – wersja czwarta (naturalnie kompatybilna z CarPlay, Android Auto i Amazon Alexa).
Ford postawił na „nowoczesną” kolorystykę pokładowego menu i kompatybilne z nią oświetlenie ambientowe.
Niestety z kokpitu zniknęły fizyczne przyciski obsługi klimatyzacji i radia. Gniazda USB przeniesiono w górną część kokpitu, z myślą m.in. o montażu akcesoryjnych rejestratorów jazdy.
Wbrew oczekiwaniom, Ford nie zdecydował się na wprowadzenie wersji hybrydowej czy elektrycznej. Amerykanie pozostali przy jednostkach 2.3 R4 Ecoboost (wersja po modernizacji) oraz sprawdzonym 5.0 V8 Coyote. Dzięki nowemu systemowi chłodzenia komory silnika i dwóm przepustnicom, jednostka V8 ma być jeszcze bardziej wydajna. Niestety nie wiadomo co oznacza to w praktyce, acz pewnie więcej niż 460 KM generowane przez dotychczasowe odmiany Kojota.
Z ciekawostek, pojawi się sześć trybów jazdy (Normal, Sport, Slippery, Drag, Track oraz tryb indywidualny) czy możliwość przegazówek… z pilota (Remote Rev).
Niespodziewanie Ford ogłosił także edycje torowe Mustanga, pn. Dark Horse (standard, S oraz R). Auta te otrzymają m.in. kute elementy silnika z wersji GT350/500. Ciekawie zapowiada się elektroniczny hamulec do driftu (linka poszła w zapomnienie). Ponoć będzie można tym sterować przez pilota! Pożyjemy, zobaczymy!
Tak jak do tej pory, klienci będą mogli wybierać między nadwoziami coupé i cabrio a także przekładniami automatycznymi (10 biegów) i ręcznymi (6 biegów z Rev Matching). Tylny dyferencjał będzie można doposażyć o szperę (Torsen) a zawieszenie w system MagneRide (amortyzatory z opiłkami metalu w oleju usztywniające zawieszenie po podaniu do nich prądu).
W katalogu pojawią się też szersze opony i większe hamulce Brembo (nawet 390mm z przodu). Pakiet GT Performance Pack zaoferuje m.in. kanały doprowadzające zimne powietrze do tarcz hamulcowych.
Dodatkowe wyposażenie samochodu obejmie także m.in. adaptacyjny tempomat, asystenta pasa ruchu system rozpoznawania znaków czy aplikacja umożliwiająca zlokalizowanie auta a nawet… zaplanowanie godziny uruchomienia silnika.
Dostępnych będzie w sumie 11 wzorów tapicerek, w tym nowe kolory Vapor Blie i Yellow Splas. Będzie można też wybrać kolor zacisków Brembo (trzy opcje).
Siódma generacja Forda Mustanga zadebiutuje w roku modelowym 2024
Jak się Wam podoba Ford Mustang 7. gen? Kupicie?
—–
AKTUALIZACJA
- Mustang GT Fastback 5.0 V8 446 KM – od 303 500 zł
- Mustang GT Convertible 5.0 V8 446 KM – od 323 500 zł
- Mustang Fastback Dark Horse 453 KM – od 358 500 zł
W Polsce i w Europie nie będzie oferowany model 2.3 Ecoboost, który został wycofany z rynku już w szóstej generacji ze względu na słabą sprzedaż.
fot. mat. pras. Ford