Auto budzi sporo kontrowersji przez osobliwy wygląd nadwozia! Głównie przez powiększone nerki i „kwadratowość” zderzaków uzupełniających efektowne krągłości nadkoli – jakby producent nie mógł się zdecydować czy pójść w kanty czy obłości…
Nie sposób odmówić BMW racji, że chodziło o aerodynamikę, poprawę chłodzenia komory silnikowej. Ale nie wszystko zagrało tak, jakby życzyli sobie fani modelu. A tych jest całkiem sporo, bo M2 to „entry level” serii M – ze wszystkimi zaletami tej serii.
Napędowo zgadza się chyba wszystko – trzylitrowe S58 Twin-Power Turbo o mocy 460 KM / 550 Nm, napęd na tył, ręczna przekładnia 6-biegowa (lub opcjonalny automat 8-biegowy z Drivelogic)… Słowem wszytko, by cieszyć się jazdą.
Sprint do „setki” zajmuje małemu coupe tylko 4 sekundy (z manualem). Z pakietem M Driver pojedziemy nawet 280 km/h. Nie potrzeba lepszej reklamy tego auta.
BMW na razie nie oferuje napędu xDrive w modelu, ale to chyba kwestia czasu. W opcjach są za to adaptacyjne zawieszenie i kontrola trakcji z nastawami dla purystów RWD. O szperze nie musimy wspominać, bo może ona w pełni zablokować most M2-ki. Konkret!
Wnętrze to przeszklony kokpit (wzorem serii iX), skóry, aluminium, piano black… do wyboru do koloru. Opcjonalne karbonowe kubełki „robią wrażenie” – jakby to ujęła młodzież
Ceny BMW M2 Coupe (G42) startują od 350 000 zł. Skusicie się?